Podróże po świecie
MÓJ ADRES...  CAŁY ŚWIAT !

„Dobre Życie” w Wenezueli

Wenezuela pogrążona jest w wielkim kryzysie- to wie każdy, kto interesuje się chociaż trochę globalną gospodarką. Każdy, prócz Hugo Chaveza. Ten jegomość naprawdę wierzy w wytoczony przez siebie cel. Nie przeszkadza mu wzrost zubożenia wenezuelskiego społeczeństwa, ani skandaliczne marnowanie surowców, które mogłyby przynieść rzeczywisty dobrobyt. Znacjonalizowano bowiem wszystkie rafinerie, uznając, iż ropa to dobro całego narodu. Cena benzyny jest zatem bardzo niska, co cieszy obywateli. Jednak państwo traci na tym surowcu tyle pieniędzy, że mimo stosunkowo niewielkich wydatków ma problemy dosłownie ze wszystkimi gałęziami gospodarki. Ostatnio nawet podczas przemowy Hugo Chaveza przerwano dostawy energii elektrycznej, co wywołało poruszenie na spowitej mrokiem twarzy idealisty. Oczywiście, po chwili światło przywrócono, gdyż pałac prezydencki posiada własne zasilanie, lecz nie wszyscy w Wenezueli mają takie wygody (a nawet można by zaryzykować stwierdzenie, że prawie nikt).

   Chavez pragnie dobra obywateli- da się w to uwierzyć, choć podobno piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami. Tak czy siak, cel prezydenta Wenezueli to wprowadzenie pakietu „Dobre Życie”. Sama nazwa trąci naiwnością, wystawiając na pośmiewisko latynoskiego przywódcę. Abstrahując jednak od terminologii i nazewnictwa, trzeba zajrzeć do projektu. Tam napotykamy pomysły, jak; niższe ceny w sklepach państwowych, dodatki do podróżowania, a także konserwację samochodów na metan. Rzecz jasna, niższe ceny w państwowych sklepach będą tylko przez chwilę- aż do końca wyborów, bo właśnie przed nimi Chavez dokonuje socjalnej ofensywy. Potem ceny wzrosną, ponieważ inaczej sklepy państwowe upadną. Dodatki do podróżowania to jednak prawdziwy hit, bowiem Wenezuelczycy prawie nie wyjeżdżają z kraju, nie posiadając zwyczajnie odpowiedniego kapitału na takie wojaże. Na powyższym udogodnieniu skorzystają więc tylko bogaci, a że ich mało tym lepiej dla Hugo Chaveza i budżetu. Ciekawi punkt, który dotyczy konserwacji samochodów na metan. Takowe są oczywiście o wiele tańsze w użyciu, ale dlaczego rząd z zaciekłością dopinguje metan, skoro ropą stoi- ropą należącą do całego narodu? Niech każdy, kto ma choć nikłe pojęcie o gospodarce, odpowie sobie sam.

   Zaznaczyć trzeba, że wynajęcie samochodu w tym kraju to koszt około 160zł, a napełnienie baku jedynie 4zł. Wygląda zachęcająco, ale diabeł tkwi w szczegółach. Wenezuelski PDVSA, który wydobyła ropę musi dopłacać do swojej działalności 19mld dolarów rocznie, aby utrzymać ceny paliwa na dotychczasowym poziomie. Chavez wie, co robi. Ostatnie podniesienie cen o 50 centów przez prezydenta Carlosa Andresa Pereza, spowiło kraj widmem wszechobecnych protestów. Było to w roku 1989 i potem już nikt nie zdobył się na odwagę, aby na ropie zarabiać, a nie tracić. Wenezuela co prawda jest państwem zasobnym w te surowiec, ale nie aż tak. Na pierwszym miejscu rankingów wydobywczych zawsze plasuje się Araba Saudyjska, która na własnym terenie nie pokusiłaby się o takie ceny paliwa.

   Pakiet „Dobre Życie” to pakiet dający obywatelom może nie dobre, ale nieco lepsze życie, lecz TERAZ, a co będzie za 10 lat?
Kreator stron www - przetestuj!